Skip to main content
Darmowa wysyłka od 299zł
(+48) 790-45-88-78 | 09:00 - 17:30
biuro@stepanow-fishing.com

TROUT AREA OD STRONY ZAWODNICZEJ


Zawody trout area to kwintesencja tej zdobywającej dużą popularność metody. Krótkie tury, presja czasu, maksymalne skupienie. To najbardziej sportowa metoda w wędkarskim światku. Postaram Wam się przybliżyć jak to wygląda od strony zawodniczej.


Słyszę od wielu osób pytania, co trzeba zrobić, aby wystartować w zawodach trout area ? Chętnych jest wielu jednak pozostaje zawsze obawa i pytania: czy mam odpowiedni sprzęt, czy podołam, a może jeszcze poczekać i trochę się podszkolić... Wiadomo, tak jak wszędzie, trzeba się do tego odpowiednio przygotować. Sprzęt zbiera się latami, ale na początek wystarczy Wam jak najbardziej delikatne wędzisko okoniowe. Co to znaczy w trout area delikatne? - najczęściej używa się główek wolframowych znacznie poniżej 1g. Są to główeczki samoróbki wykonane na wolframowych koralikach 2-3mm, ewentualnie trzonek haka owija się jeszcze cieniutką lametą ołowianą. Taka "sprężynka" na haku sprawia również, że przynęty nie zsuwają się tak łatwo podczas samego rzutu czy brania. Poza tym przynęta w wodzie układa się równomiernie, a nie pikuje główką do dołu. I to właśnie jest ta delikatność zestawu. Często nawet rzuty wykonuje się tylko samą przynętą gumową bez żadnego dodatkowego obciążenia. Także jak widzicie jest lekko, a nawet bardzo lekko. A dlaczego właśnie tak ? Rzuty są odpowiednio dalekie dostosowując rozmiar przynęty i mieszanki, z której zostały wykonane. Wiadomo są przynęty lżejsze wyporne lub nawet pływające oraz takie, które są zrobione z cięższego materiału. Firmy prześcigają się w tworzeniu takowych wabików jednak co dobre i odpowiednie to weryfikuje się później w praktyce. Wiele z tych przynęt jest bardzo ciężko osiągalnych na polskim rynku i trzeba prosić się znajomych zagranicznych zawodników o zakup i przysłanie co często jest bardzo kłopotliwe. I już widzicie, że do odpowiedniego dalekiego zarzucania oraz grania przynętami potrzebne jest odpowiednie wędzisko. Na zawody każdy zawodnik przygotowuje wiele takich główeczek w najróżniejszych kombinacjach, aby szybko dobrać odpowiednią do danego momentu. Poza tym trzeba przestrzegać zasady, że kilka ryb i najlepiej wymienić haczyk na nowy. Podczas szybkiego holu, wyhaczania może on zostać w jakiś sposób zdeformowany, delikatnie może przygiąć się grot. I dotyczy to łowienia na przynęty gumowe oraz na błystki wahadłowe. Należy to stale kontrolować ponieważ skuteczność holi może nam znacznie się obniżyć. Wiele razy miałem sytuację, że turę przegrywało się właśnie przez takie sytuacje. Mówiłem sobie, że jeszcze jedna ryba i wymienię... Nie można sobie na takie coś pozwolić jak liczy się na dobry wynik. Z zawodów na zawody cały czas utwierdzam się w przekonaniu, że jest to jedna z najważniejszych rzeczy do stałej, dokładnej kontroli. Żyłka czy plecionka. Powiem tak, że to i to. Ja osobiście bardziej jestem zwolennikiem żyłek w tej metodzie łowienia. Ale żyłek dobrej jakości- przede wszystkim jak najmniej rozciągliwych oraz z nieprzekłamaną średnicą. Na żyłkę nawet nie trzeba wydawać nie wiadomo ile bo za kilkanaście złotych jesteśmy w stanie kupić odpowiednią żyłkę bo jest takowa na rynku.


Opiszę może teraz jak wyglądają takie zawody na przykładzie ostatniego Spotkania Trout Area, które odbyły się na naszym Łowisku SF Trout Area. Najpierw odbywa się odprawa zawodników gdzie przedstawiany jest regulamin, omawiane są pytania zadawane przez zawodników. Później jest losowanie, wylosowany numerek oznacza numer stanowiska w pierwszej turze według odpowiedniego schematu, który przygotowuje organizator. Na karcie startowej znajduje się cała rozpiska stanowisk, na które należy udać się w każdej z tur. W 20minutowych dziewięciu turach zawsze walczy się w dwójkowych pojedynkach według schematu, że zawodnik z numerem parzystym walczy z najbliższym niższym numerem nieparzystym. Po upływie 10 min jeżeli, któryś z zawodników z walczącej dwójki wyrazi taką chęć zamienić należy się stanowiskami. Jest to bardzo uczciwa forma ponieważ w turze łowi się w obrębie tego samego odcinka zbiornika, jeszcze jak nastąpi zamiana to wtedy naprawdę wychodzą umiejętności, spryt, opanowanie. Każda wygrana daje ogromną satysfakcję jednak w tej formule wszystko może się zmienić z sekundy na sekundę. Walka trwa do samego końca.


Przytoczę Wam mój przykład z ostatnich zawodów. Pierwsza tura – każdy liczy na wiele brań bo łowisko jest bardzo dobrze przygotowane. Zaczynam od wahadełka i już od pierwszego rzutu mam ryby. Wokoło słychać pluski wyskakujących, holowanych pstrągów jednak trzeba skupić się na sobie i nie rozglądać się na boki co wcale nie jest łatwe. Łowię kilka ryb z rzędu i odskakuję współzawodnikowi na 5 ryb do przodu. Przy szybkim wyhaczaniu wyginam niefortunnie trzonek haka. Czyli to co mówiłem, zestaw jest spalony bo akurat tutaj szkoda czasu na zmianę haka. Szybko ze stojaka biorę więc kolejną wędkę z blaszką. Jednak to już nie jest to mimo, że łowię cały czas ryby. Każde wędzisko przygotowuję pod konkretną sytuację i jak coś pójdzie nie tak (wygięty haczyk, poplątany zestaw) to plan trochę się sypie i trzeba sobie radzić. A jak już ręka się przyzwyczai do konkretnego zestawu to takie szybkie przestawienie się na inny jest trudne. Tura się kończy. Wygrywam 11 do 3. Czyli bardzo dobry wynik. W karcie wpisuję 3pkt za wygraną turę, współzawodnik wpisuje 0. Kolejna tura, wylosowałem Michała, bardzo dobrego zawodnika także zapowiada się trudny emocjonujący pojedynek. Start, łowię 3 ryby z rzędu i na chwilę odskakuję. Michał nie umie wstrzelić się z zacięciem. Później ja plątam zestaw i od razu zmieniam wędzisko. Michał w międzyczasie mnie dogania. Idziemy łeb w łeb. Jednak po raz kolejny zrywam na drzewie zestaw. Biorę trzecie wędzisko. Michał wygrywa ze mną 8 do 6. Także tym razem ja wpisuje sobie „jajo” w karcie startowej. To był dobry pojedynek bo każdy z nas miał jakieś problemy sprzętowe, a i tak udało się fajnie powalczyć. Trzecia tura – od początku łowię na gumę. Idzie mi dobrze. Jedna, druga, trzecia i tak złowiłem 10 szt pstrągów. Współzawodnik kończy na 4 sztukach. Czwarta tura – i tutaj chciałbym Wam opisać jak może się podczas zawodów wszystko posypać. Ryba była już bardziej ostrożna. Zacząłem od razu łowić na gumę. Brania trzeba było bardziej wyczekać. Branie, zacinam, hol i ryba spada w połowie wody. Kolejne branie i to samo. Zaczynam się denerwować bo strasznie to stresuje. Nie widzę żeby współzawodnik miał jakieś brania. Sprawdzam haczyk, niby wszystko ok. Ale spinam w taki sposób aż.... 10 ryb ! W połowie holu, przy samym podbieraku... O co chodzi? Nie umiem sobie na to odpowiedzieć. Zmieniłem całkowicie hak na inny kształt i łowię jedną sztukę. Współzawodnik wykorzystał dwa brania i wygrywa ze mną 2 do 1. Nie byłem szczęśliwy z tego powodu bo bez problemu wygrałbym tą turę. Ale tak jak widzicie – to są zawody i ogromną rolę tutaj odgrywają najmniejsze niuanse. Najprawdopodobniej w tej niefartownej turze zjadł mnie trochę stres. Bo ileż można spinać tych ryb ?! Wyciągnąłem wnioski i kolejne tury zawziąłem się w sobie, maksymalnie się skupiłem i wszystkie wygrałem. Zawody skończyłem na 4 miejscu na 43 startujących. Zabrakło mi 0,5pkta do podium. Widać tutaj jak każdy najmniejszy szczegół odgrywa ogromną rolę. Wszystko musi, jak to się mówi, zagrać od początku do końca. Wszystko musi być dopasowane, dopracowane i nie ma miejsca na stres, który jest najgorszy. Ale to jest właśnie w tym sporcie piękne, że nic nie jest przewidywalne i naprawdę wychodzą tutaj wszelkie umiejętności, spryt, odporność na stres. Polecam każdemu spróbować startu w zawodach trout area. Jak chcecie zasięgnąć porady odnośnie takiego łowienia to zapraszam do kontaktu. Do zobaczenia na zawodach !